Ten temat w bardzo rozsądny sposób w specjalnym nagraniu poruszył popularny amerykański głoszący Jefferson Bethke.
Zwrócił uwagę, że nie od dziś wiadomo, że wspólne życie przed ślubem prowadzi do większej liczby rozwodów, rozstań i zranień zarówno dla siebie nawzajem, jak i dla dzieci.
Bethke przeanalizował badania społeczne sięgające aż do lat 80. Jak z nich wynika, prawdopodobieństwo rozstania jest w takiej sytuacji prawie o połowę większe niż u ludzi, którzy czekają ze wspólnym mieszkaniem do ślubu.
- Statystyki świadczą przeciwko kohabitacji, więc jeśli naprawdę się kochacie i troszczycie o siebie, to posłuchajcie tego, co ludzie i statystyki mówią na podstawie tysięcy par - zachęca.
Głoszący zdaje sobie sprawę z tego, że istnieją powody, dla których pary decydują się na życie na tzw. kocią łapę.
- To jest łatwe pod względem finansowym. Niektórzy nie chcą dwóch mieszkań, rachunków i tak dalej. A może twoi rodzice się rozwiedli i myślisz: "chcę sprawdzić dopasowanie przed ślubem"? Ale kohabitacja tak naprawdę stwarza podstawy dla relacji opartej na konsumenckiej mentalności, co jest przeciwieństwem klucza do sukcesu dla pięknej relacji mówiącej: nigdzie się nie wybieram bez względu na wszystko, bo cię kocham - zwraca uwagę.
Przyrównał taką konsumencką mentalność do testowania samochodów, jazdy próbnej. Jednak ludzie nie są samochodami ani towarami, więc prowadzi to do potężnych szkód. Są stworzeni, by całkowicie oddać się jednej osobie w przymierzu małżeństwa.
- Wielu ludzi mówi, że małżeństwo to tylko kawałek papieru, certyfikat. Nie wierzę w to, bo skoro to nic takiego, to dlaczego się na to nie decydujesz? - pyta.
Choć niemieszkanie razem może wydawać się trudniejsze, to prowadzi do większej radości.
- W ten sposób rozwijasz samokontrolę, pracujesz nad sobą. Jest ten piękny okres narzeczeństwa, w którym zaczynasz się uczyć, jak umierać dla siebie, jak mówić "nie", nawet jeśli wszystko w twoim ciele i umyśle mówi "tak" - podkreśla.
Jak zauważa, w mieszkaniu ze sobą przed ślubem złe jest to, że ludzie w ten sposób starają się czerpać z wszystkich małżeńskich korzyści, jednocześnie nie ponosząc całej odpowiedzialności.
Tymczasem to właśnie odpowiedzialność, waga miłości, przymierza daje głębokie poczucie upragnionej radości.
- Piękne w małżeństwie jest to, że mamy to przymierze i możemy na siebie patrzeć, gdy jest ciężko, trudno i widzimy braki i niepowodzenia tej drugiej osoby, ale mówimy: "nadal cię chcę i nigdzie nie odchodzę". W chwili, gdy dwie osoby to robią, ma miejsce eksplozja intymności i miłości, której wszyscy szukamy - zaznaczył.
Jego wideo poniżej (w jęz. angielskim).
Zobacz także: Zanim obejrzysz rozbieraną scenę...