Trump poinformował również, że prowadzone jest dochodzenie odnośnie jej roli w "złym zarządzaniu i ukrywaniu faktów" na temat szerzenia się koronawirusa.
Przypomniał, że z pieniędzy amerykańskich podatników na jej działalność trafiało do tej pory nawet 500 milionów dolarów rocznie.
Trump za "katastrofalną" uznał postawę WHO, która sprzeciwiła się restrykcjom dotyczącym podróżnych z Chin na przełomie stycznia i lutego. Niezależnie od tego stanowiska organizacji, prezydent USA zamknął granice dla osób przybywających z Państwa Środka.
- Gdyby inne kraje postąpiły podobnie i również zawiesiły podróże z Chin, to życie niezliczonych ludzi zostałoby ocalone - zauważył.
Niestety, jak stwierdził, wiele krajów postępowało zgodnie z wytycznymi organizacji i ich granice pozostawały otwarte dla osób przybywających z Chin.
- To przyspieszyło pandemię na całym świecie - wskazał Trump.
Prezydent zaznaczył, że WHO "nie uzyskała i nie podzieliła się informacjami (dotyczącymi wirusa, red.) na czas i w przejrzysty sposób".
- WHO nie zbadała wiarygodnych doniesień ze źródeł w Wuhan, które stawały w bezpośrednim konflikcie z oficjalnymi komunikatami chińskiego rządu. Istniały wiarygodne informacje, na podstawie których można było podejrzewać przenoszenie się wirusa między ludźmi już w grudniu 2019 roku. WHO powinna była je natychmiast zbadać - zaznaczył.
Tymczasem, jak zwrócił uwagę, organizacja w połowie stycznia publicznie przyjęła koncepcję, zgodnie z którą koronawirus miał nie przenosić się z człowieka na człowieka.
- Te opóźnienia kosztowały cenny czas - podkreślił Donald Trump.
Mimo tak oczywistych i niezwykle kosztownych zaniedbań WHO, Donalda Trumpa za decyzję o wstrzymaniu jej finansowania skrytykowały nie tylko Chiny, ale takie kraje jak Francja, Niemcy, Rosja a także sekretarz generalny ONZ czy szef dyplomacji UE.
Nie zabrakło także słów krytyki ze strony jednego z głównych donatorów WHO - miliardera Billa Gatesa, który szykuje się na produkcję miliardów szczepionek dla całego świata przeciwko koronawirusowi.
Gates uznał wstrzymanie pieniędzy dla organizacji za "niebezpieczne", gdyż, jak napisał na Twitterze, jej "praca spowalnia rozprzestrzenianie się COVID-19".