W wydarzeniu "Event 201" w Nowym Jorku wzięli udział także przedstawiciele banków, centrów medycznych z Chin i USA, koncernu farmaceutycznego Johnson & Johnson czy mediów.
Podczas symulacji zaprezentowano specjalnie stworzone na tę okazję doniesienia medialne dotyczące pandemii koronawirusa. Podobne do tych, które słyszymy obecnie.
Według organizatorów, celem spotkania było przedstawienie potencjalnych konsekwencji pandemii.
"Spodziewam się, że staniemy wobec szybko przenoszącej się, wysoce śmiertelnej pandemii patogenu układu oddechowego" - słyszymy od dr. Mike’a Ryana ze Światowej Organizacji Zdrowia.
"Zaczęło się u zdrowo wyglądających świń. Miesiące, a może lata temu. Nowy koronawirus rozprzestrzeniał się po cichu w stadach. Z czasem chorować zaczęli rolnicy. Zainfekowani ludzie zapadli na chorobę układu oddechowego z objawami od łagodnych grypopodobnych po poważne zapalenie płuc. Osoby najbardziej chore wymagały intensywnej terapii. Wielu zmarło" - brzmi raport, który przedstawiono podczas symulacji.
Nowy wirus na potrzeby spotkania nazwano "CAPS" - "Coronavirus Associated Pulmonary Syndrome", a więc związany z koronawirusem syndrom oddechowy.
"Na początku rozprzestrzenianie się choroby było ograniczone do osób utrzymujących bliskie kontakty, personelu medycznego, współpracowników i członków rodzin, ale teraz szerzy się ona gwałtownie w lokalnych społecznościach".
Dalej z fikcyjnego raportu dowiadujemy się, że transport międzynarodowy spowodował, że epidemia zmieniła się w pandemię okalającą ziemię. "Zaledwie trzy miesiące temu CAPS rozpoczął się w Ameryce Południowej, ale teraz dotarł już do kilku państw. Zanotowano ponad 30 tysięcy przypadków i prawie 2 tysiące zgonów".
Podczas spotkania Event 201 zajęto się także "globalną dezinformacją", która miała wprowadzać "zamęt w reakcję na CAPS".
"Koncerny farmaceutyczne zostały oskarżone o wprowadzenie wirusa CAPS, by zarobić pieniądze na lekach i szczepionkach. Zaufanie do ich produktów spadło" - słyszymy.
W kolejnym fragmencie relacji fikcyjnej stacji GNN (Global News Network) słyszymy:
"CAPS to nowy koronawirus powiązany z wirusami, które spowodowały budzącą grozę epidemię SARS w 2003 roku, a także śmiercionośne pojawienie się MERS w ostatnich latach. Według naukowców, każda zakażona osoba infekuje średnio 2 osoby".
"Kumulująca się liczba przypadków podwaja się każdego tygodnia" - zaalarmowano.
Twórcy raportu ostrzegli, że wirus rozprzestrzenia się gwałtownie w "gęsto zaludnionych ubogich dzielnicach w metropoliach Ameryce Południowej".
"CAPS to poważna choroba układu oddechowego. Ponad połowa stwierdzonych przypadków wymagała hospitalizacji, powodując ogromne obciążenie służby zdrowia. Śmiertelność wynosi około 10 procent".
Jednocześnie zaznaczono, że u niektórych zakażonych CAPS wywołuje jedynie objawy grypopodobne, które nie wymagają leczenia szpitalnego.
"Co alarmujące, ci ludzie mogą się poruszać i rozprzestrzeniać wirusa, nie zdając sobie z tego sprawy" - powiedziano. "Podróżni zapadają na tę chorobę zaledwie w ciągu paru godzin. (...) Wzrost liczby przypadków związanych z transportem przerasta możliwości reakcji władz."
Według modeli, na które powołują się fikcyjni eksperci w raporcie medialnym, pandemia CAPS może doprowadzić do gorszych skutków niż grypa hiszpanka w 1918 roku, która zabiła od 50 do 100 milionów ludzi na całym świecie.
"65 milionów ludzi zmarło w ciągu pierwszych 18 miesięcy. Początkowo zasięg choroby był mały i wydawał się możliwy do opanowania, ale później zaczęła się rozprzestrzeniać. (...) w ciągu 6 miesięcy przypadki zanotowano już prawie w każdym kraju".
"Globalna gospodarka upadała. PKB spadło o 11 procent. Na giełdach zanotowano spadki w wysokości 20-40 procent, co doprowadziło do lęku i niskich oczekiwań. (...) Ekonomiści mówią, że gospodarczy zamęt spowodowany przez pandemię będzie trwał latami, być może dekadę" - podsumowano.
Podczas spotkania mówiono w związku z tym o potrzebie "planu w rodzaju Planu Marshalla", który mógłby zostać wprowadzony i stymulować zmiany.
Jak wiadomo, o nowym Planie Marshalla usłyszeliśmy poźniej już od rzeczywistych polityków, takich jak premier Hiszpanii Pedro Sanchez czy Robert Biedroń.
Również rządowy plan pomocy polskiej gospodarce ekonomiści nazwali "polskim Planem Marshalla".
Uczestnicy Event 201 zajęli się także ruchem antyszczepionkowym.
"Musimy wziąć pod uwagę, że już zanim się to zaczęło, ruch antyszczepionkowy był bardzo silny i to jest coś, co rozprzestrzeniło się w mediach społecznościowych" - stwierdzono.
Dziś Bill Gates, którego fundacja uczestniczyła we wspomnianej symulacji, mówi o potrzebie stworzenia "miliardów szczepionek" na koronawirusa. Współżyciel Microsoftu, całkiem niedawno podkreślał, że inwestycja właśnie w tę dziedzinę była jego najlepszą.
Gates, zwolennikiem ograniczania ludności ziemi, określił w 2010 roku szczepionki jako jeden ze środków do tego celu.
"Świat liczy dziś 6,8 miliarda ludzi. Ta liczba zmierza do około 9 miliardów. Jeśli wykonamy dobrą robotę, jeśli chodzi o nowe szczepionki, służbę zdrowia i usługi reprodukcyjne (tak eufemistycznie określana jest m.in. aborcja, red.), to możemy obniżyć tę liczbę być może o 10-15 procent" - stwierdził.
Firma Johnson & Johnson, która była reprezentowana na wspomnianym "Wydarzeniu 201" (Event 201), poinformowała już, że posiada potencjalną szczepionkę przeciwko koronawirusowi. Testy na ludziach zapowiedziała na wrzesień. Do sprzedaży produkt ma trafić w 2021 roku, a do końca 2021 roku koncern chciałby wyprodukować miliard szczepionek.
Fragmenty z "Wydarzenia 201" można obejrzeć poniżej.
Na podstawie: Event201, Forbes, Gazeta Prawna